Słyszy
się co jakiś czas o upadku, bankructwie biur podróży, czyli działaniu na szkodę klienta. Nie korzystam z usług tychże, bo
skoro raz znaleźli sposób na łatwy zarobek, to będą go stosować.
Jest
prosty i skuteczny sposób na zapobieganie takim numerom. Wystarcz
stworzyć depozyt zarządzany przez państwo. Coś w rodzaju rachunku
powierniczego stosowanego przy zakupie mieszkań, lub metody
stosowanej przez Aliexpress.
Klient
wpłacałby pieniądze za wycieczkę nie do biura podróży, ale na
specjalne konto.
Pieniądze
z konta byłyby przekazane dla biura dopiero po potwierdzeniu przez
klienta wykonania usługi. Miałby na to na przykład miesiąc.
Przy okazji można by zgłosić reklamacje i zapłacić tyle, ile się
faktycznie należy.
Taki
mechanizm na pewno spowodowałby wzrost jakości i rzetelności
wykonywania usług. Wszyscy by się starali, i hotele, i przewoźnicy
i pracownicy biur podróży. Ewentualne sporo rozstrzygałby
niezależny organ.
Proste
i skuteczne, a jakoś nikomu na tym nie zależy.
Póki
tego nie będzie, to ja się trzymam z daleka od biur podróży. Mam
dobrze zarządzać pieniędzmi, które daje mi Bóg.
„A
nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez
odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą
Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe." (Rz.12,2)